W planach było co najmniej 50km, ale deszcz pokrzyżował plany i wyszło z tego tylko trochę ponad 30. Jazda 50% w terenie, gdzie było zdecydowanie bardziej mokro niż wczoraj. W rezultacie wróciłem do domu w stopniu uświnienia podobnym do zeszłorocznego maratonu w Wieluniu. Na szczęście błoto na trasie nie było lepkie, bardziej była to brudna woda, więc nie będę musiał 3h pozbywać się błota z roweru ;)
A co do trasy to dzisiaj kręciłem się tak: Poraj-Dębowiec-Częstochowa-Korwinów-Poczesna-Poraj.
Od rana padało więc dzień zapowiadał się smętnie, ale na szczęście przed południem do drzwi zadzwonił kurier DHL-a z oczekiwaną już prawie od tygodnia przesyłka z bikestacji :D Zapłaciłem, podpisałem co miałem podpisać i zabrałem się za odpakowywanie. A w paczce zgodnie z oczekiwaniami znalazłem pompkę podłogową PRO Competition, Zestaw pancerzy i linek Jagware Ripcord, oraz kasetę 7-biegową do składanego przeze mnie roweru z wolnych części. Po obejrzeniu wszystkiego zabrałem się za montaż linek. Gdy skończyłem pracę przy przerzutkach, okazało się, że zostało mi jeszcze pancerza akurat na tylny hamulec, więc za pomocą noża "dopasowałem" do siebie końcówki z systemu xtr-a do pancerzy Jagwire i stworzyłem autorski system pełnego uszczelnienia :D Potem "nadejszła wiekopomna chwila" na wyregulowanie ciśnienia w oponach za pomocą już własnej podłogówki i można było wyruszyć na test nowych części ;)
A co do samej jazdy, to razem z bratem objechaliśmy zalew porajski, a następnie dokręciliśmy jeszcze kółko do Kościoła w Choroniu i z powrotem. Spodziewałem się dużego błota w lesie, ale jednak wróciłem do domu prawie w takim samym stanie w jakim go opuszczałem ;)
Kolejny już 5 treningowy dzień z rzędu. Ostatnio nakręciłem dość sporo kilometrów, głównie asfaltem ale zawsze ;) Jutro raczej planuję zrobić dzień przerwy, a że i tak pogoda ma się całkowicie popsuć... A dzisiaj kolejny dystans ponad 50km w niezłym tempie na tresie Poraj-Olsztyn-Częstochowa-Poraj.
Jazda 100% asfaltem razem z bratem. Ostatnio z powodu duuuużej ilości wolnego czasu zacząłem ostro nabijać kilometry. Żałuje tylko, że za późno dowiedziałem się o organizowanej przez CzFR Tera Orbicie. 400 km w 24h brzmi bardzo kusząco, ale niestety nie posiadam na stanie oświetlenia, ani opon odpowiednich na takie dystanse na asfalcie... Szkoda ale za rok na pewno mnie nie zabraknie na starcie ;)